piątek, 15 października 2010

LOT już tuż tuż... :)

Aż trudno w to uwierzyć (nawet mojemu promotorowi), ale znów wyjeżdżam. Tym razem ofiarą padło nieco ponad 600-tysięczne miasto w zachodniej części Niemiec. Jak Wam powiem, że będę pracować w banku, to chyba już każdy wie, o które z nich chodzi... OK, zdradzę sekret - Frankfurt nad Menem :):):) Jeśli o mnie chodzi, to kolejna zmiana miejsca zamieszkania już mnie nie dziwi, a wręcz ekscytuje, trudniej mi uwierzyć w to, że studia się kończą, a ja muszę... iść do pracy! Mój Tata ten moment określił jako ważna chwila w życiu, Mama się skrzywiła i powiedziała: "powinnaś iść na doktorat i się nie męczyć" :P Pójdę, pójdę, ale za kilka lat... :)

Na razie wszystko wygląda na ogarnięte, mieszkanie jest, znajomi są, miejsce pracy jak stało tak stoi. Najgorzej jest jak zwykle z pakowaniem, czekam na ostatnią chwilę, kiedy nie będę miała wyjścia i trzeba będzie walizkę wypełnić. Najbardziej jednak boli to, że limit bagażu w samolocie wynosi 20 kg. A ja naliczyłam co najmniej 7 par obuwia jako konieczne do wzięcia... Druga obawa to kolejny lot, tym razem niewielką maszyną w wielkich przestworzach nieba. Mój jutrzejszy samolot będzie miał śmigiełka zamiast silników argh! Po trzecie, tym razem nie wyjeżdża się tak łatwo jak zwykle, ale cóż zrobić: życie jest przekorne. Megaprzekorne.

PS Dodam tylko, że pisanie przeze mnie bloga nie zwalnia moich kochanych przyjaciół i znajomych z częstego zasilania mojej skrzynki mailowej / facebookowej / skypowej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz